Agent 017 uśmiechnął się ciepło do ślicznej recepcjonistki.
-Jakie rozkazy, El?-spytał, hipnotyzując kobietę swoim aksamitnym głosem.
-Ee... Nie wiem dokładnie, to tajne zlecenie. Masz iść do Payne'a.
-Ok. Nie masz ochoty wyskoczyć potem na kawę?-spytał mężczyzna, puszczając oczko.
-Ja? Chętnie! To znaczy... o której?-kobieta trochę plątała się w wypowiedzi.
-Napisz jak będziesz wolna.-odparł agent i wszedł do gabinetu szefa. Przystojny brunet całował namiętnie siedzącego na jego biurku blondyna.
-Ugh, błagam, wynajmijcie sobie pokój!-jęknął agent. Payne oderwał się od cudzych ust i spojrzał na mężczyznę.
-Naucz się wreszcie pukać!-prychnął, odsuwając się od biurka i poprawiając krawat. Blondyn zeskoczył na ziemię i zachichotał.
-Cześć, Louis!-przywitał radośnie agenta.
-Cześć, Niall.
-Skarbie, muszę powiedzieć temu idiocie co i jak.-mruknął Payne, obejmując swojego chłopaka.-Przyjdę za góra pół godziny i pójdziemy coś zjeść.
-Dobra.-blondyn stanął na palcach, pocałował mężczyznę i wyszedł.
-Zdajesz sobie sprawę, jak wiele ryzykujecie?-spytał agent, gdy drzwi się zamknęły.
-Kocham go i jestem gotowy na ryzyko. Zadbałem, żeby Niallowi nic się nie stało.-odparł Liam. Louis tylko wzruszył ramionami. Nie wyobrażał sobie kochać kogoś tak mocno, że jest się gotowym poświęcić wszystko.
-Zakochasz się, to zrozumiesz. Przejdźmy do poważnych tematów.
-A ten nie był poważny?-Louis uniósł jedną brew.
-Co ci wiadomo, o człowieku ukrywającym się pod pseudonimem "Cichy"?-Liam zignorował Louisa i przeszedł do sedna sprawy.
-Cóż... Niewiele. Wiem, że stoi za śmiercią Johna Stewarta i paraliżem Seana. I to chyba tyle.
-Och, mamy podejrzenia, że robi o wiele gorsze rzeczy.-mruknął szef, wyjmując z szuflady niewielką teczkę.
-No dobra, ale co to ma wspólnego ze mną?
-Powoli, Louis. Najważniejsze jest to, że znamy tożsamość Cichego.-to mówiąc podsunął mężczyźnie teczkę. Agent niepewnie ją otworzył. Na samym wierzchu leżało zdjęcie chłopaka, który nie mógł mieć więcej niż 18 lat. Ciemne włosy zwijały się w burzę loków, zielone oczy błyszczały, a na pełnych wargach igrał szeroki uśmiech, ukazujący dwa dołeczki.
-Ten dzieciak? To ma być morderca?
-Nie, to jedynie przyjaciel Cichego. Harry Edward Styles, 20 lat. To już nie dzieciak. Jest tylko o trzy lata od ciebie młodszy. Ty w jego wieku stałeś za premierem.
-Ale ja już jako dziecko trafiłem do wywiadu. A z tego co tu widzę, to chłopak nigdy nie wykazywał predyspozycji mordercy. Co mam niby zrobić?
-Zamieszkasz obok niego. Zdobędziesz zaufanie. Znajdziesz Cichego i doprowadzisz go do nas. Rutynówka, robiłeś takie rzeczy jako duwnastolatek*.
-Dostanę porządne mieszkanie?
-Mieszka w bogatej dzielnicy, dostaniesz dom. Będziecie sąsiadami.
-Ile czasu?
-Jak najszybciej. Góra pół roku.
-Długa misja...-.Louis potarł brodę w zamyśleniu. Nie lubił zadań bardzo rozciągających się w czasie, bo potem musiał opuścić ludzi, do których się przywiązał... Ale to... To konkretne go wołało. Jego intuicja krzyczała, że ma je przyjąć.
-Dostanę partnera?-spytał.
-Potrzebujesz go?-Liam uniósł brwi.-W CHERUBIE byłeś najmłodszą czarną koszulką**.- w jego głosie było słychać autentyczne zdziwienie. Louis pokręcił głową i podjął decyzję.
-Zgoda. Kiedy zaczynam?
-Jutro zostaniesz przerzucony do Londynu. Nie bierz wiele, wszystko już jest na miejscu.-Payne uśmiechnął się do agenta.
-Wiedziałeś, że się zgodzę!
-Lou, przez pół życia mieszkałem z tobą w pokoju, znam cię dość dobrze.-zaśmiał się Liam. Objął krótko Louisa w przyjacielskim uścisku i odwrócił się w stronę drzwi.-Eleanor da ci dokumenty. Do zobaczenia.
-Oby jak najszybciej.-agent uśmiechnął się i wyszedł za przyjacielem. Podszedł do El i poprosił o dokumenty. Dziewczyna dała mu teczkę. Louis ją otworzył i przeżył lekki szok.
-Serio? Mam na nazwisko Onion? Cebula?! Co za idiota to wymyślił?!
-Jakie rozkazy, El?-spytał, hipnotyzując kobietę swoim aksamitnym głosem.
-Ee... Nie wiem dokładnie, to tajne zlecenie. Masz iść do Payne'a.
-Ok. Nie masz ochoty wyskoczyć potem na kawę?-spytał mężczyzna, puszczając oczko.
-Ja? Chętnie! To znaczy... o której?-kobieta trochę plątała się w wypowiedzi.
-Napisz jak będziesz wolna.-odparł agent i wszedł do gabinetu szefa. Przystojny brunet całował namiętnie siedzącego na jego biurku blondyna.
-Ugh, błagam, wynajmijcie sobie pokój!-jęknął agent. Payne oderwał się od cudzych ust i spojrzał na mężczyznę.
-Naucz się wreszcie pukać!-prychnął, odsuwając się od biurka i poprawiając krawat. Blondyn zeskoczył na ziemię i zachichotał.
-Cześć, Louis!-przywitał radośnie agenta.
-Cześć, Niall.
-Skarbie, muszę powiedzieć temu idiocie co i jak.-mruknął Payne, obejmując swojego chłopaka.-Przyjdę za góra pół godziny i pójdziemy coś zjeść.
-Dobra.-blondyn stanął na palcach, pocałował mężczyznę i wyszedł.
-Zdajesz sobie sprawę, jak wiele ryzykujecie?-spytał agent, gdy drzwi się zamknęły.
-Kocham go i jestem gotowy na ryzyko. Zadbałem, żeby Niallowi nic się nie stało.-odparł Liam. Louis tylko wzruszył ramionami. Nie wyobrażał sobie kochać kogoś tak mocno, że jest się gotowym poświęcić wszystko.
-Zakochasz się, to zrozumiesz. Przejdźmy do poważnych tematów.
-A ten nie był poważny?-Louis uniósł jedną brew.
-Co ci wiadomo, o człowieku ukrywającym się pod pseudonimem "Cichy"?-Liam zignorował Louisa i przeszedł do sedna sprawy.
-Cóż... Niewiele. Wiem, że stoi za śmiercią Johna Stewarta i paraliżem Seana. I to chyba tyle.
-Och, mamy podejrzenia, że robi o wiele gorsze rzeczy.-mruknął szef, wyjmując z szuflady niewielką teczkę.
-No dobra, ale co to ma wspólnego ze mną?
-Powoli, Louis. Najważniejsze jest to, że znamy tożsamość Cichego.-to mówiąc podsunął mężczyźnie teczkę. Agent niepewnie ją otworzył. Na samym wierzchu leżało zdjęcie chłopaka, który nie mógł mieć więcej niż 18 lat. Ciemne włosy zwijały się w burzę loków, zielone oczy błyszczały, a na pełnych wargach igrał szeroki uśmiech, ukazujący dwa dołeczki.
-Ten dzieciak? To ma być morderca?
-Nie, to jedynie przyjaciel Cichego. Harry Edward Styles, 20 lat. To już nie dzieciak. Jest tylko o trzy lata od ciebie młodszy. Ty w jego wieku stałeś za premierem.
-Ale ja już jako dziecko trafiłem do wywiadu. A z tego co tu widzę, to chłopak nigdy nie wykazywał predyspozycji mordercy. Co mam niby zrobić?
-Zamieszkasz obok niego. Zdobędziesz zaufanie. Znajdziesz Cichego i doprowadzisz go do nas. Rutynówka, robiłeś takie rzeczy jako duwnastolatek*.
-Dostanę porządne mieszkanie?
-Mieszka w bogatej dzielnicy, dostaniesz dom. Będziecie sąsiadami.
-Ile czasu?
-Jak najszybciej. Góra pół roku.
-Długa misja...-.Louis potarł brodę w zamyśleniu. Nie lubił zadań bardzo rozciągających się w czasie, bo potem musiał opuścić ludzi, do których się przywiązał... Ale to... To konkretne go wołało. Jego intuicja krzyczała, że ma je przyjąć.
-Dostanę partnera?-spytał.
-Potrzebujesz go?-Liam uniósł brwi.-W CHERUBIE byłeś najmłodszą czarną koszulką**.- w jego głosie było słychać autentyczne zdziwienie. Louis pokręcił głową i podjął decyzję.
-Zgoda. Kiedy zaczynam?
-Jutro zostaniesz przerzucony do Londynu. Nie bierz wiele, wszystko już jest na miejscu.-Payne uśmiechnął się do agenta.
-Wiedziałeś, że się zgodzę!
-Lou, przez pół życia mieszkałem z tobą w pokoju, znam cię dość dobrze.-zaśmiał się Liam. Objął krótko Louisa w przyjacielskim uścisku i odwrócił się w stronę drzwi.-Eleanor da ci dokumenty. Do zobaczenia.
-Oby jak najszybciej.-agent uśmiechnął się i wyszedł za przyjacielem. Podszedł do El i poprosił o dokumenty. Dziewczyna dała mu teczkę. Louis ją otworzył i przeżył lekki szok.
-Serio? Mam na nazwisko Onion? Cebula?! Co za idiota to wymyślił?!
*- Otarłam się tu o serię książek pt. "CHERUB" autorstwa Roberta Muchamore o tajnych młodocianych agentach.
**- To znów nawiązanie do tej serii. Kolorami koszulek oznaczano rangę osoby w ośrodku. Goście mieli pomarańczowe, dzieci, które nie przeszły przez szkolenie czerwone, osoby po szkoleniu granatowe, zasłużeni agenci czarne, a absolwenci białe. :)
**- To znów nawiązanie do tej serii. Kolorami koszulek oznaczano rangę osoby w ośrodku. Goście mieli pomarańczowe, dzieci, które nie przeszły przez szkolenie czerwone, osoby po szkoleniu granatowe, zasłużeni agenci czarne, a absolwenci białe. :)
•••
Eee... cześć.
To był pierwszy rozdział nowego opowiadania. Mam nadzieję, że się spodobało. Kilka rozdziałów mam już ukończone, będę je dodawać co jakiś czas. Jednak nie chcę robić tego bez potrzeby. Dlatego proszę Was o komentarze, albo Google'owe 1+ ;) Byłoby miło wiedzieć, że ktoś czyta moje wypociny :)
Pozdrawiam :*
Eee... cześć.
To był pierwszy rozdział nowego opowiadania. Mam nadzieję, że się spodobało. Kilka rozdziałów mam już ukończone, będę je dodawać co jakiś czas. Jednak nie chcę robić tego bez potrzeby. Dlatego proszę Was o komentarze, albo Google'owe 1+ ;) Byłoby miło wiedzieć, że ktoś czyta moje wypociny :)
Pozdrawiam :*
OMG! To jest doskonałe! :D Zapowiada się najlepsze, a przynajmniej jedno z najlepszych ff jakie czytałam :) Już drugim zdaniem mnie zaciekawiłaś, bo nie często Eleanor pojawia się w ff o Larrym.. Ogólnie masz świetny pomysł na fabułę i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3 Możesz mnie informować?
OdpowiedzUsuń@69_with_batman