ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE!
W pokoju Harry'ego paliło się światło, więc Louis miał pewność, że mężczyzna jest w domu. Podszedł ostrożnie do drzwi i podniósł rękę. Po chwili ją opuścił, tylko po to, żeby ją spowrotem podnieść. Tak parę razy, aż w końcu nacisnął dzwonek. Spiął się ze strachu, ale nikt nie otwierał. Z każdą mijającą sekundą jego ramiona się roźluźniały. Harry nie otwiera. Harry nie chce go widzieć. Może wrócić do domu. Łagodny głosik nakłaniał go, żeby wrócił do kanapy, Liama i lodów, ale Louis nie chciał go słuchać. Postanowił odzyskać Harry'ego i tak się stanie. Spojrzał w górę. Nad jego głową, niczym kamienna huba, rósł okazały balkon. Jakie to praktyczne. I potencjalnie niebezpieczne. Szarpnął za rynnę sprawdzając jej wytrzymałość. Była w porządku, powinna utrzymać ciężark kogoś tak malutkiego jak Louis. Agent zaczął wspinać się po ścianie, podciągając się po rurze. To było proste. Na szkoleniu robił o wiele gorsze rzeczy. Już na wstępie do CHERUBA musiał skakać z wysokości czterech metrów. Balkon na pierwszym piętrze to przy tym pestka. Przeszedł lekko przez barierkę i otrzepał ubranie. Wziął głępoki oddech i stanął w drzwiach. Ta chwila decydowała o wszystkim. Harry siedział na łóżku, ubrany w jedną z bluz, które nosił Louis. W rękach trzymał gitarę i przygrywał na niej lekko jakąś smutną melodię. Agent poczuł jak zaciska mu się serce. To był Harry, jego Harry. Nawet nieuczesany, ubrany w rozciągnięte dresy był najpiękniejszą istotą, jaką Louis kiedykolwiek widział. Jak we śnie agent zastukał w szklane drzwi. Harry poderwał głowę, a widząc Louisa odłożył gitarę i w dwóch susach dotarł do wejścia na balkon, otwierając je szeroko.
-Co ty tu robisz?-spytał.
-Harry. Przyszedłem przeprosić. Nie musisz mi wybaczać, ale musisz wiedzieć, że przepraszam. Ostatni tydzień był najgorszym tygodniem mojego życia.-mówił Louis, a słowa jak nigdy gładko spływały z jego ust.-Ja nie żyłem, egzystowałem. Moje życie bez ciebie nie ma sensu. Kocham cię Harry. Możesz mnie teraz wyrzucić, ale to niczego nie zmieni. Zawsze będę cię kochać.
-Och, Lou.-wyszeptał Harry, przesuwając palcami po jego policzku.-Jesteś taki piękny. Nie okłamuj mnie więcej, dobrze?
Agent jak zahipnotyzowany skinął tylko głową. Harry chwycił dłonią jego podbródek i złączył ich usta w czułym, miękkim pocałunku, pełnym łez ulgi. Louis wsunął palce w loczki mężczyzny i zaczął płakać jeszcze bardziej. Oderwał się od ust Harry'ego i po prostu go przytulił. Zawsze myślał, że dom to definicja budynku. Tak bardzo się mylił. Dom to osoby. Jego domem był Harry. Tylko przy nim czuł się sobą.
-Kocham cię, Lou.-wyszeptał Loczek, przytulając agenta mocniej. Przez chwilę tak stali, aż Harry delikatnie się odsunął, splatając ich palce i ciągnąc Louisa w stronę łóżka. Pchnął mężczyznę na nie i pochylił się nad nim, przesuwając dłonią po jego biodrze.
-Dobrze, że wróciłeś, Lou.-wyszeptał i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Louis bez wahania go oddał, wsuwając ręce pod bluzę Harry'ego. Pragnął go, każdej jego części. Ściągnął z niego bluzę, a potem usiadł, żeby ściągnąć własny sweter. Ich usta znów się odnalazły, łącząc się w żarliwym pocałunku. Louis przesuwał dłońmi po torsie Harry'ego, śledząc kontury idealnych mięśni. Dłonie Loczka błądziły tymczasem po jego udach, powodując coraz boleśniejszą ciasnotę w spodniach. Wreszcie jedna z nich dotarła do zamka jego spodni. Po chwili miętowe rurki wylądowały na ziemi, a w ślad za nimi poleciały bokserki. Louis trzęsącymi się dłońmi ściągnął dresy z Harry'ego i rzucił je gdzieś w bok. Oderwał się od jego warg i zsunął usta na szyję, robiąc tam malinkę. Wyznaczał pocałunkami, ugryzieniami i liźnięciami mokrą ścieżkę, aż do obcisłych bokserek. Zassał lekko skórę tuż nad ich gumką, a z ust Harry'ego wydostał się jęk. Louis z uśmiechem zsunął bieliznę z długich nóg kochanka. Pocałował wewnętrzną część jego uda, tuż nad kolanem, a później powtórzył to kawałek dalej, a jeszcze kawałek dalej zrobił malinkę. Podobał mu sie sposób, w jaki Harry jęczał i wypowiadał jego imię. Chcąc się z nim podroczyć obsypywał pocałunkami jego skórę, specjalnie unikając dumnie stojacej męskości. Przesuwał się coraz wyżej, aż natrafił na sutek Harry'ego. Zataczał wokół niego malutkie kółka językiem, jednocześnie sięgając dłonią do jego penisa. Harry jęknął na delikatny dotyk. To nakręciło Louisa jeszcze bardziej. Wrócił ustami na podbrzusze mężczyzny, tym razem nie odmawiając mu rozkoszy. Jego usta pieściły powoli członka Harry'ego. Agent podsunął mu palce, a Loczek posłusznie wziął je do ust, starając się zostawić jak najwięcej najwięcej śliny. Nie przerywając pracy ustami Louis wsunął w kochanka jeden palec. Wykonywał nim okrężne ruchy, a gdy uznał, że mięśnie Harry'ego wystarczająco się rozluźniły dodał drugi, a po chwili terzeci. Wsuwał je i wysuwał, a Harry jęczał, wijąc się pod jego dotykiem. Nagle Louis przestał. Wyprostował się i uklęknął między udami Harry'ego. Napluł na dłoń, nawilżył członka i zaczął powoli wsuwać go w Harry'ego. Po chwili go wysunął, a potem znów wsunął. Ich głośne jęki się mieszały, pot spływał po ich skórze. Byli jednością, poruszali się w tym samym tempie. W tej chwili nie istniało nic poza tą dwójką i rozkszą, która ich ogarniała. Harry doszedł pierwszy, głośno jęcząc i zaciskając swoje mięśnie wokół Louisa, który skończył chwilę później, wykrzykując imię Harry'ego.
•••
Jako, że żegnamy się już z Agentem, jedenasty rozdział powstał nieco dłuższy. Mam nadzieję, że się spodobał, bo ja nie jestem usatysfakcjonowana. Jutro ukaże się zakończenie i cóż... to by było na tyle.
Pozdrawiam :*
Jejku, jakie to słodkie że się pogodzili ^.^ I znowu był sex! :D Uwielbiam to ff <3 Autorkę też ;D Masz talent i mam nadzieję, że to nie będzie ostatnie ff jakie piszesz :)
OdpowiedzUsuń@69_with_batman