-Musisz urządzić parapetówę.- oznajmił głośno Harry. To była druga niedziela, którą Louis spędził tutaj. I drugi weekend, który spędził z Harry'm. Wszystko szło jak po maśle, może uda mu się skończyć szybciej. Siedzieli razem i oglądali, o ironio, Jamesa Bonda.
-Yhhhmm?-mruknął szatyn, spoglądając na mężczyznę.
-No wiesz, taka impreza, na której poznasz sąsiadów i w ogóle.
-Wiem czym jest parapetówa. Problem w tym, że trzeba po niej posprzątać.- Tak naprawdę problemem były tajne dokumenty, arsenał broni i sprzęt. Louis nie mógł pozwolić, aby ktoś je odkrył.
-Pomógłbym ci.-zadeklarował się Harry.
-Nie sądzę, aby to był dobry pomysł.
-Dlaczego?
-Hazz, ja po prostu nie lubię imprez w domu.
-Każdy lubi!-wykrzyknął Harry, a potem spojrzał na agenta.-Lou, coś się stało?
-Mam... koszmarne wspomnienia.- W swoim życiu urządził jedną imprezę, swoje 18 urodziny. W wyniku fatalnej pomyłki do jego domu wpadła mafia i zaczęła strzelać. Wiele osób było rannych. Zginęła jedna. Stan. Louis trzymał na rękach umierającego przyjaciela. Tamtego dnia, cały w cudzej krwi, postanowił, że dalej będzie czynnie służyć w wywiadzie, aby takie kanalie nie wyrządzały szkody innym. Poczuł jak ktoś go obejmuje. Powoli, trochę niepewnie oparł się na ramieniu Harry'ego. Nie powinien tego robić, ale to tylko jeden uścisk. Objął ramionami jego kaltkę piersiową. Przez chwilę tak siedzieli, a potem Harry musnął ustami skroń Louisa i powoli wypuścił go z objęć.
-Lepiej?-spytał z uśmiechem.
-Tak.-Louis blado odwzajemnił uśmiech. Spojrzał z ukosa na ekran.-Możemy zmienić film?-poprosił. Harry skinął głową i oboje podeszli do półki z filmami. Wybór był olbrzymi. Louis przeczesywał wzrokiem półki, aż znalazł interesującu go tytuł. Wyciągnął rękę, aby go wyjąć i jego palce spotkały się z dłonią Harry'ego, który również po niego sięgnął. Nerwowo się do siebie uśmiechnęli i Harry wsadził film do odtwarzacza. Przeskoczył menu i rozsiadł się wygodnie na kanapie. Louis, zerkając na ekran powoli przesuwał się w jego stronę. Co mu szkodziło, przecież już przekroczył granicę. Ich uda się zetknęły i Harry objął ramieniem agenta, przyciągając go bliżej. Ten zwinął się u jego boku, kładąc mu głowę na ramieniu. Starał się ignorować uczucie ciepła, które rozlewało się po jego ciele, gdy Harry muskał jego obojczyk kciukiem. Wiedział, że ryzykuje. Później, kiedy będą się musieli rozstać, będzie cierpieć. Ale w tym momencie był szczęśliwy, to mu wystarczyło. Starając się nie myśleć o przyszłości wkręcił się w perypetie bohaterów filmu. Oglądali razem przez jakiś czas, jednak w pewnym momencie Louis zdrętwiał. Postanowił zrobić herbatę. Poinformował o tym Harry'ego i wstał. Przygotował dwie filiżanki, a potem wrócił do salonu, gdzie zastał mężczyznę rozciągniętego na całej długości kanapy. Przez sekundę rozważał siąście w fotelu, ale do jego umysłu wdarł się ochrypły głos.
-Ja nie gryzę.-stwierdził Harry, zachęcająco otwierając ramiona. Louis odstawił filiżanki na stolik i przyjął zaproszenie. Przez chwilę wiercili się, szukając dogodnej pozycji, aż w końcu ich ciała dopasowały się do siebie idealnie. Leżeli na łyżeczkę, Louis miał rękę Harry'ego na swojej talii, a jego,głowę za swoją. Był mu błogo. Tak błogo, że mógłby zasnąć. Właściwie oczy same mu się zamykały. Nagle poczuł, jak obce usta pieszczą jego ucho. Westchnął cicho i usta zostały zastąpione przez język. To do końca go rozbudziło. Poczuł wargi Harry'ego na swojej szczęce i obrócił się, aby do nich dotrzeć. Ich usta się spotkały, a reszta świata przestała istnieć. Ich wargi łączyły się coraz śmielej i namiętnej, a dłonie zaczęły błądzić po ich ciałach.
-Co my właśnie zrobiliśmy?-wyszeptał Louis, gdy po prau ostatnich muśnięciach pieszczota dobiegła końca.
-Całowaliśmy się.-odparł Harry i oboje wybuchnęli śmiechem, obracając się spowrotem do telewizora. Tym razem nie mieli problemu ze znalezieniem pozycji, ich ciała idealnie do siebie pasowały. Louis wciągnął w płuca cudowny zapach Harry'ego, który go otaczał. Miał nadzieję, że tak będzie wyglądać reszta jego misji.
•••
A oto i czwórka! Coś się już dzieje ;) Pisząc tę scenę miałam uśmiech na pół twarzy, poważnie! Mam nadzieję, że się podoba. :* Przepraszam, że rozdziały są takie krótkie, ale piszę je na telefonie, więc jest mi ciężko :(
Pozdrawiam :*
asdfghjsk *_* Całowali się! Omg, jak się oddycha?? xD To takie słodkie <3 Jak to czytałam to też miałam uśmiech na pół twarzy :D
OdpowiedzUsuń@69_with_batman
Doskonały pomysł na bloga. Osobiście uwielbiam to opowiadanie. Jestem ciekawa jak to wszystko się rozwinie i mam nadzieję, że misja Lou skończy się zajebiście a Larry przetrwa wszystko <3
OdpowiedzUsuńpisz dalej i MUSISZ to skończyć... MUSISZ, ROZUMIESZ?!
pozdrawiam, juuuulaaaa <3 hehehehe
Zajebista rekomendacja
Hehehehehehehehe
Ciesz się :D